poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wywiad z Markiem Piotrowskim, legeną kickboxingu.


Marek The Punisher Piotrowski.jpgSylwia Soszka : Jest Pan historią Polskiego kickboxingu - pewnie bardzo często Pan to słyszy, jak i to, że jest Pan idolem wielu osób, niestety głównie tych starszej daty. Wielu młodych ludzi nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jest Marek Piotrowski, pewnie myślą ,, kolejny sportowiec po dopalaczach i sterydach". Tak naprawdę, co Pan uważa na temat sportowców i wszystkich młodych ludzi trujących się różnymi środkami? Miał Pan kiedyś styczność z nimi?

Marek Piotorwski : Historią? Z pewnością nią jestem. Tworzyliśmy historię, jej podwaliny dla sportu, jakim jest kickboxing. Nie tylko ja. Ja nawet nie jestem pierwszy w historycznej kolejności. Nie zapominajmy. Pierwszym, polskim Mistrzem Świata był Piotrek Siegoczyński. Było to w 1985 roku. Wtedy, w Budapeszcie zdobył on tytuł Mistrza Świata w semi-contakcie.
Wówczas to, sympatycy sportu dowiedzieli się, że coś takiego jak ta dyscyplina istnieje. Ja, z pewnością, byłem pierwszym Mistrzem full contactu.
Byłem też, o czym już mniej osób wie, pierwszym Mistrzem Świata w regulaminie dopuszczającym „lowkick” . Ale to już miało miejsce po moim wyjeździe do USA. Idolem? Słyszę różne rzeczy. Byłem prekursorem. Na pewno, ale nie jedynym. Dopalacze są mi zupełnie obce, niewiele o nich wiem. Tyle, co z oficjalnych informacji. Wiem, że są to środki stymulujące, pobudzające itp., Sterydy już są mi bardziej znane, też głównie z literatury. Choć, przez bardzo krótką chwilę brałem metanabol. Miałem wówczas operację prostownika długiego palucha i ówczesny kolega, powiedział, że po tym środku szybciej nastąpi proces gojenia. Nie mam pojęcia czy tak było. Palec do dziś, w pełni sprawny nie jest. To nie jest żadna tajemnica, gdyż wspomniałem o tym w książce „Kickboxer”, poświęconej mojej osobie.

S.S : Wracając do Pana przeszłości bardzo zwariowanej, nie jeden sportowiec chciałby mieć takie bujne życie zawodowe. Pamięta Pan swoją pierwszą walkę, co się w tedy czuje przed ringiem i po zejściu z niego, szczególnie wiedząc, że ,, pokonałem gościa!"?

M. P. : Oczywiście pamiętam. Pierwszą dyscyplina, jaką uprawiałem było karate kyokushin, to tam stoczyłem swój pierwszy, oficjalny bój. Było to w maju 1983 roku. Co wtedy czułem? Na pewno ulgę, ale tez satysfakcje, że byłem lepszy. Mój debiut w kickboxingu, miał miejsce cztery lata później

S.S : Miał Pan masę walk w kickbokxingu, zdobywając dziewięć tytułów mistrzowskich, potem przygoda z boksem, w którym Pan stoczył 21 zwycięskich, zawodowych walk.Co Pan uważa za swoje powołanie?

M. P. : Za swoje powołanie do dziś uważam przełamywanie własnych barier, dążenie do doskonałości w dziedzinie, którą wybrałem. Ale też kształtowanie siebie na polu pozornie odległym od pola walki życiu. Wszystkie dyscypliny, jakie uprawiałem, można podpisać jednym mottem. Troszkę się cofnę. Osoba, jaka wywarła największy wpływ na młodego adepta sztuk walki, jakim byłem, to Masutatsu Oyama To założyciel szkoły karate kyoku-shin, co oznacza biegun prawdy, prawdę ekstremalną, ostateczną. Ta idea, dla mnie piękna, mówi o sprawdzaniu siebie, testowaniu, odnajdowaniu prawdy o sobie, jaką można znaleźć w sytuacjach, w których dany osobnik może odkryć się na nowo. Dlatego niezależnie od uprawianej dyscypliny, zawsze służyło to odkrywaniu siebie na nowo.

S.S : Wszystkie osiągnięcia wiadomo, że są zasługą ciężkich treningów i dobrego trenera. Miał Pan kiedyś chwile zwątpienia w swoje sportowe życie, chęć rzucenia tego i pójście na imprezę? Jak Pan to przezwyciężył;)?

M. P. : Wątpliwości są czymś normalnym. Mnie też nie ominęły. Miałem jednak zawsze poczucie sensu drogi, jaką wybrałem. Rozrywka, zabawa to jest coś, co powinno mieć miejsce w życiu każdego człowieka. Bez względu na wiek. Trzeba mieć jednak umiejętność rozróżniania, co jest chwilowe, a co może nas pogrążyć lub zmienić nasze życie w sposób nieodwracalny. Odpowiedzialność jest czymś, co czyni człowieka dojrzałym

 S.S : Tak ogromny wysiłek sportowy spowodował uszczerbki na Pańskim zdrowiu, do ostatniej walki nawet Pana trener- Piotr Pożyczka nie dopuścił. Ma Pan żal do niego, że nie poinformował Pana o propozycji walki o Mistrzostwo Świata w boksie nie zważywszy na gażę dla Pana, jaka wynosiła aż 250 tyś? Nie żałuje Pan poświęcenia swojego zdrowia, które ma się jedno?
M. P. : Tak naprawdę, do dziś nie wiadomo, co wpłynęło destrukcyjnie na moje zdrowie. Ostatnie konsylium, pod kierownictwem profesora Friedmana wykluczyło skutki walk, jako powód mojego stanu zdrowotnego. Jeśli chodzi o decyzję Piotra Pożyczki, to budzi ona moją dumę i wdzięczność. Dzięki niej wiem, że byłem pod opieką osoby, dla której znaczyłem więcej niż, jakby nie było, niemałe pieniądze. To się nazywa przyjaźń. Na pewno nie żałuję kierunku drogi, jaką wybrałem. Jasne, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Mogę tak twierdzić mając perspektywę czasu. W każdym razie, decyzje, które podejmowałem(nie zawsze trafne) były zawsze brane w szczerości serca i duchu pasji, jaka mnie wiodła naprzód.

S.S : Jest Pan dowodem na to, że aby być ,, fajnym" nie trzeba palić, ćpać czy pić. Uważa się Pana za idealnego sportowca i świetnego człowieka z poczuciem humoru i sympatii do każdego, trudno u Pana o wadę. Może Pan powiedzieć tym młodym ludziom, jak nie zatruwać zdrowia a być lubianym i wysportowanym?

M. P. :Ja zauważam u siebie wiele wad i cech do korekty. Nie palę, nie piję, zgoda. Jest to w moim odczuciu poczucie odpowiedzialności za sposób życia, jaki się wybrało. Jeśli trenuję, to jest to pewien rodzaj inwestycji, jaką robię. Nie można jednego dnia budować ściany domu i następnego jej burzyć. Chyba, że jest się psychopatą. A znamiona takiej postawy przytoczony przykład niesie. Uważam, że wiele pochopnych decyzji wynika z niskiego poczucia własnej wartości. Młodzi ludzie, często ulegają złu w obawie przed uznaniem ich za mało postępowych, tchórzliwych. A to właśnie trwanie przy wyborze większych wartości, przeciwstawienie się naporowi złych sugestii, unikanie fałszywych przyjaźni, jest prawdziwym bohaterstwem. Pamiętaj, to jest twoje życie. Nie daj go nikomu zepsuć. Bądź dojrzały, bez względu na twój metrykalny wiek. Nigdy nie czyń nikomu tego, czego nie chciałbyś, aby tobie zrobiono. Jak coś robisz, zastanów się, co by było, gdyby ktoś postąpił w ten sposób z tobą. Taka postawa jest dojrzała, odpowiedzialna i w mojej opinii, słuszna.

Wywiad: Sylwia Soszka
Opracowanie: Piotr Bąkowski
Zdjęcia: wikipedia  bokssport.pl

Zapraszamy na treningi kickboxingu w Mińsku Mazowieckim które prowadzi Marek Piotrowski.